Obserwatorzy

niedziela, 30 października 2011

Plaszczyk-niedziela

info z axowego W:

dzisiaj w moim mieście jest w przetłumaczeniu na PL " płaszcz niedziela". podobno historia tego dnia jest taka, ze kiedyś dawno temu wymyślono taki dzień by ludzi mogli przyjechać z okolic "do miasta" żeby sobie pokupować płaszcze na zimne dni. w Niemczech w niedziele wszystkie sklepy są pozamykane, stad taki pomysł zapewne. no i tyle ludu dzisiaj wylęgło na ulice i do sklepów płaszcze kupować, ze na chodnikach był korek i policjant by się przydał do kierowania ruchu. do tego postawili kilka budek z crepami i kiełbaską, jakaś karuzele i już pomysł jest na spędzenie niedzieli z rodzina.

ach jak czasami dziwi mnie ten świat i obecna zwyczaje. u mnie skończyło się "tylko" na niedzielnym spacerze. no bo, nie ma to jak relaksująca atmosfera PRZY ZAKUPACH gdy wkoło tyle ludzi, ze nawet do niektórych sklepów to się wejść nie dało. no ale to chyba można zrozumieć: w Niemczech jest tylko jedna taka niedziela w roku! tak wiec zainteresowanie jest ogromne. ciekawe czy w PL tez kiedyś przejdzie ten pomysł wolnej niedzieli. jak myślicie?

Propozycje od projektantów:
Louis Vuitton

Christian Dior


Gucci
Ralph Lauren
zdjęcia pochodzą z vogue.de


chodzicie w niedziele na zakupy?

farbuje odrosty: Vikingiem

oto Viking 9,1 :

info z opakowanie jak ma pięknie wyjść :

i tego co możemy się po Vikingu spodziewać na poszczególnych kolorkach:

moja tragedia przed (wrażliwych z góry sorry! wiem te zdjęcia są tragiczne ! )ale musiałam.
dla dowodów :)
długość przed: w sztucznym świetle i z lampa (lekko mało naturalne odzwierciedlenie rzeczywistości :)


naszło mnie w tygodniu na zafarbowanie odrostów. wcześniej robiłam to pianka z Loreala albo z Schwarzkopfa ale one są bez amoniaku i o tyle ile od razu po zafarbowaniu włosy są ładne, to wraz z upływem czasu kolor zaczyna ekstremalnie żółknąć szczególnie robiony odrost.brrr... zaczyna to wyglądać strasznie i rośne desperacja i chęć szybkiego działania.
ogólnie są one fajne (te pianki) bo się je super nakłada, bardzo łatwo jest samemu nałożyć sobie piankę na głowę. ilościowo tez jest jej wystarczająco. wszystko w niej super tylko odrost beznadziejny.

no i tak zaczęłam poszukiwania czegoś co:
a) pokryje dobrze odrost
b) ochłodzi obecny kolor zółty

i tak trafiło po długich debatach na forach na "Vikinga" z L oreala.
Efekt: jak dla mnie super! tego szukałam i to mi wyszło. możne powinnam kupić dwie bo dużo poszło mi na odrost i później na długości trochę z trudem pokryłam całość.

nakładałam sama, tak wiec pewnie z tylu nie wyszło dokładnie ale góra i boki są super pokryte czyli tam gdzie mój wzrok sięga jest dobrze. starczy. :)

zależało mi na popielatym odcieniu ale nie takim bardzo jasnym bo pamiętam jak kiedyś farbowałam nr.10 to wychodziła platyna, bialutkie a na takich mi nie zależało.
dlatego wzięłam nr.9 i faktycznie rozjaśnił odrost i kolor przydymił-tak jak miało być.

jest to farba z amoniakiem co przypomniało mi się w trakcie. to taki zajzajer, ze dostałam takiego łzawienia oczu ze nie widziałam gdzie nakładam farbę! łzy leciały strumieniami. no ale czasem trzeba pocierpieć dla rezultatów. dobrze ze z czasem to szczypanie ustępuje bo 30 min z takim szczypaniem to bym nie wytrzymała.

plusy:
+ nie wysuszył mi jakoś strasznie włosów bo się dużo o tym naczytałam. ale dobrze użyć ta odżywkę co jest dołączona do zestawu. to lepiej się włosy rozczesze.
+ dobrze pokryte odrosty
+ ładny kolor

no i po: w świetle dziennym bez lampy :)

i odrosty po:


no i jak? jak na warunki domowe to i tak chyba nie źle wyszło. a zresztą wole tak niż tak jak było przed.

moje info ogolne jakie uzbierałam co do farb :

- liczby po przecinku oznaczają jaki kolor wyjdzie
- 1 po przecinku to popiel, 2 opal, 3 złoto.
- chłodno wychodzi tylko 1 i 2 czyli np 9,1 10,21 9,22 itp.
tak wiec teraz już wiem jak mam szukać farbę na przyszłość.


a Wy tez bawicie się same w domu we fryzjera ? macie jakieś ciekawe doświadczenia w tej dziedzinie, to się podzielcie jak macie ochotę.chętnie poczytam. :)

czwartek, 27 października 2011

Forever Strong na ...rozowo :)

za oknem szaro, tak wiec barwy wskakują na paznokiety ! wygrzebałam z zapasów Maybellin-a i pomalowałam moim obecnym zachwytem z essence. on na prawdę przedłuża trwałość lakieru !
efekt? fajna oberżyna! jak najbardziej pasująca do obecnych jesiennych trendów.


polaczylam:

Maybelline Forever Strong calcium+eisen+silica nr.11 rose metal


z
essence re-mix Rock top coat : smoky finish




to połączenie jak najbardziej mi się podoba. bo to ostanie z Catrice niestety nie pokrywało się z moim super wyobrażeniem i od razu był zmyty :(

a ten zostanie :)

poniedziałek, 24 października 2011

Avene Cleanance emulsjaaa.....


długo poszukiwałam dobrego kremu na dzień do mojej skomplikowanej mieszanej. po LRP zakupiłam ten i okazał się być bardzo fajnym i odpowiednim do mojej papy kremikiem.
niestety już mam go na wykończeniu i myślę co kupić na jego miejsce. ten się co prawda super sprawdzał ale nie myślę, ze na chłodniejsze dni to możne być za mało treściwy.

co do kremu/emulsji:
- przeznaczenie ma do cery mieszanej
- krem na dzień matuje i jednocześnie łagodzi podrażnienia i nawilża górne warstwy naskórka
- zapewnia trwałość makijażu
- ma postać beztłuszczowej emulsji
- jest to produkt hipoalergiczny
- nie powoduje powstawania zaskórnik (tak potwierdzam)

o kremie z oryginalnej strony:

Właściwości

  1. Zmniejsza ilość wydzieliny łojowej
    Dzięki działaniu witaminy B6, glukonianu cynku i Cucurbita pepo.
  2. Matuje
    Dzięki oryginalnemu systemowi chłonnych mikrokapsułek skóra pozostaje matowa przez cały dzień.
  3. Łagodzi i przeciwdziała podrażnieniom
    Woda termalna Avène o naturalnych właściwościach kojących połączona z glukonianem cynku przeciwdziała podrażnieniom.

Skład

Woda termalna Avène 69%
Mikrokapsułki pochłaniające wydzielinę łojową
Skoncentrowany wyciąg z dyni Cucurbita pepo
Glukonian cynku
Witamina B6
CTAB
Glikol

Wskazania

Niezwykle lekka, płynna, nietłusta emulsja matująca Cleanance służy do codziennej pielęgnacji młodej skóry z problemami.


moja opinia:

- na prawdę dobry krem!
- wszystko co obiecuje nam producent się sprawdziło
- pod makijaż świetny: można nakładać od razu, nie trzeba na nic czekać
- nie pozostawia żadnej tłustej warstwy ani nic z tych rzeczy
- makijaż się nie roluje ani skory nie jest po nim tępa albo tepo-matowa
- redukuje powstawanie różności na twarzy
- faktycznie zauważyłam mniej sebum, nie świece się jak lampa w ciemności
- bardzo go lubię ale tak ja wspominałam na zimę coś konkretniejszego chyba poszukam
- ale na wiosnę będzie znów mój !


moze macie jakiegoś zamiennika na zaproponowanie ?
będę wdzięczna :)

niedziela, 23 października 2011

srebrno-przydymiony Catrice + essence


bardzo byłam ciekawa tego zestawienia. jak to wyjdzie, te dwa razem w efekcie końcowym.
moje nowe odkrycie: przydymiony efekt od essence + srebrny catrice : by my milionaire nr 30.

mam go od poprzedniego sezonu ale nie został ani razu użyty! w buteleczce i na pędzelku wyglądał w sklepie fajnie ale na paznokciach mnie już tak nie powali.

a wiec wygrzebałam go dzisiaj i jak bardzo ucieszył mnie jego fajniusi kolor, który przecież obecnie jest bardzo "na topie" ;)

po nałożeniu przydymiacza stwierdziłam jednak, ze akurat w tej wersji bardziej podoba mi się ten srebrny solo. zdjęcie z lampa tego nie oddaje ale on wygląda jak taki zielony morski ?! czyli zdecydowanie nie mój kolor. a myślałam, ze będzie to razem super wyglądało. :(

jedyny plus, taki ogólny to taki, ze przydymiacz przedłuża jakość lakieru. i tyle.

a Wam jak się bardziej podoba ?

milusie cieplusie


jesień i zima to ogólnie fajne pory roku. jednak dla takiego zmarzlaka jak ja to nie lada wyzwanie jak się zapakować i dogrzewać by dotrwać bez szwanku do wiosny. jednym z elementów jest herbata a drugim są cieple kapciochy.

swoje zakupiłam ostatnio w h&m za 15 eur. dają bardzo przyjemne ciepełko, są milusie, cieplusie i fajniusie i slodziusie :) już na sama myśl o powrocie do domu, micha mi się cieczy, ze wskoczę w moje cieplusie milusie i wyduldam ciepłą herbatkę. wiem ze są jasne ale można je prac w pralce, tak wiec nie ma problemu. funkcje spełniają i to najważniejsze.

a możne jednak jesień nie jest taka straszna ? ee.. tez ma swoje uroki.


podobają mi się różne nazwy na ten typ okrycia stopowego. znam:

- kapcie (kapciochy, kapciuchy itp.)
- bamboszki
- trepki

znacie jeszcze jakieś ? to chętnie się podzielcie.

słowo "trepki" od momentu poznania jak i do tej pory wprowadza mnie w ....zachwyt. ale wiem i rozumiem, ze w zależności od domostwa, regionu kraju i możne jeszcze innych czynników nasze codzienne przedmioty dostają nowe nazwy albo widnieją po prostu pod inna nazwa. ?

kochana Ojczyzna Polszczyzna :)

sobota, 22 października 2011

zakupkowo pod haslem : a bo....


a dawno nic nie kupiłam to poszłam i powrzucam różności do koszyka.
kierowałam się hasłem: a bo:

- coś do ust zawsze się przyda,
- do rak na takie zimnice za oknem również,
- na paznokiety top coat z nowej kolekcji essence do wypróbowania, jak nie jak tak
- i na skorki peeling kiwi bo o skorki trzeba dbac :)

ogólnie wszystko trafiłam w 10 i bardzo jestem zadowolona z moich "total spontan" zakupkow.



1. błyszczyk essence XXL 04 rising star: to są chyba (jak na razie) moje najlepsze błyszczyki! uwielbiam wręcz! długo sie trzymają na ustach, są dość tłuste co akurat na zimnice, które nadeszły mi jak najbardziej odpowiada, nie wysuszają ust, maja fajne kolorki i lekki poblask. efekt tafli jest jak nic. to moje KWC !


2. krem do rak Balea oliwkowy: kosztował tylko 1,45 eur tak wiec postanowiłam spróbować no bo za taka cenę :) do tej pory cały czas używam mojej neutrogeny ale inny nie zaszkodzi. pięknie pachnie olivkami, to dla mnie nowe odkrycie nosowe, nie wiedziałam, ze kosmetyki na bazie oliwek tak cudnie pachną!. to taki świeży zapach. dobrze nawilża, nie pozostawia tłustej warstwy i dobrze się wchłania. tak wiec moje podstawowe wymagania spełnia. raczki są takie delikatne i gładkie i mieciusie. supcio !



3. top coat re- mix Rock essence: zadymiony finish. mam już innego top coat-a z tej serii ale ten od początku tez zwrócił moja uwagę. w kilku sklepach go już nie było tak wiec jak bardzo ucieszyły się moje oczy gdy go jeszcze dorwałam. najlepsze w tych top-coat-ach z essence jest to ze one zmieniają kolor lakieru który mamy pod spodem! wygląda to super i tanim kosztem możemy osiągnąć fajny efekt jakiegoś tam starego zapomnianego lakieru. o tym zrobię osobny post i wam pokażę jak fajnie zmienia kolor. dzisiaj tylko aby pokazać jego kolor na naturalnym.



4. peeling do skorek kiwi p2: byłam bardzo ciekawa tego produktu. myślałam ze to zbędny gadżet ale okazał się super pomocny. po nałożeniu żelu zmiękczającego skorki i odsunięciu ich patyczkiem nakładam ten peeling i on dokładnie usuwa pozostałości po żelu. są to takie drobineczki delikatnie peelingujace. pięknie pachnie kiwi! mniam... w efekcie mamy super usunięte skorki. bardzo fajna rzecz. ogólnie polecam.

poniedziałek, 17 października 2011

Kto stoi pod prysznicem ?

gdy zaczynają się zimne i szare dni, to zawsze dopada mnie przeogromny smutek, ze nie posiadam ot tak zwykłej najzwyklejszej w życiu: wanny. chyba nie ma nic piękniejszego niż ciepła kąpiel w pachnącej pianie z kilkoma świeczkami zapachowymi dla relaxu, możne jakąś muzyczka lub dobra książką lub gazetka. odprężenie maxymalne a stresy dnia spływają wraz z woda do kanalizacji. cudo!

no ale cóż zrobić. staram się spojrzeć pozytywnie na ta (oby) chwilowa niedogodność. pomaga mi w tym obrazek który znalazłam w sieci. ale się uśmiałam jak go zobaczyłam. pomyślałam, ze idealnie pasuje do mojej sytuacji.

po prostu tam stoję i się polewam woda bo ciepło. za rekompensatę mam jedynie co rusz to nowy żel pod prysznic o zniewalających zapachach. kiedyś nawet zapaliłam sobie świecę w łazience tak ogólnie ale to niestety na nic się nie zdało.



zdj. z demotywatory.pl


mój ostatni prycznicowy hit to : Palmolive Thermal Spa: Mineral Massage



ma fajne delikatne drobinki pilingujace i pięknie pachnie tak intensywnie i za razem bardzo świeżo. zawiera sol z morza martwego i ekstrakt z aloe vera. na pewno kupie jeszcze kilka razy bo jest świetny. pachnie jak jakieś perfumy ale nie kojarzę jakie konkretnie. któreś z CK ale nie pamiętam niestety nazwy.


a Wy tez stoicie bo wam ciepło ? :)

niedziela, 16 października 2011

essence Glam rock: pink punk 02



po czerwonym przyszła kolej na mój ukochany różowy!
w słoneczne jesienne dni takie kolorowe pazurki z lekkim shimmerkiem bardzo ładnie się prezentują. nie uważacie ?
na kolejne dni pomalowałam sobie: a co na glam róż... zobaczymy jak z jego jakością.
on jest w sumie z kolekcji z tamtego roku i nie pamiętam jak on się on trzymał. ale z tego co kojarzę, to chyba dobrze z nim było.
to tylko jedna warstwa a krycie wręcz maxymalne. to uwielbiam ! malować mozna i "leciec"
bardzo szybko wysechł, co mnie również bardzo ucieszyło.tak wiec już ma plusa :)

a oto efekt:



i jak Wam się podoba?

sobota, 15 października 2011

TAG: Tell Me About Yourself Award


Zasady:
- napisz kto przyznał Ci nagrodę
- napisz 7 przypadkowych faktów o sobie
- nominuj 15 blogerek (ja tylko 10 )

Zostalam oTAGowana przez: niecierpek bloguje! (dziękuję bardzo :)

7 przypadkowych faktów o mnie:

1. uwielbiam "bawić się językiem" tzn. tworzyć nowe słowa i używać zdrobnień. uważam je za super słodkie.

2. wszystko co ma kształt serduszka skrada moje serce ! uwielbiam dodatki do domu, do ubrania, motywy na bluzkach lub zwykłych rzeczach codziennego użytku to gdzie tylko znajduje się motyw serduszka to na pewno zwróci moja uwag :)

3. uwielbiam odkrywać nowe smaki: ostatnio zachwyciły mnie smaki melona, kopru włoskiego i suszone daktyle i imbir.

4. mam bzika na punkcie zapachów! zawsze musi mi coś pod nosem pachnieć. w domu używam Brise do kontaktu, świece lub patyczki bambusowe- cokolwiek byle tylko unosił się jakiś przyjemny zapach. perfumy na co dzień to podstawa.

5. lubię książki psychologiczne i rożnego rodzaju poradniki. uwielbiam zastanawiać sie nad życiem, nad ludzka psychika i rozwojem osobistym. odnajduje w nich inspiracje do zmian i chęć do działania. oprócz ksiazek poszukuje inspiracji rowniez w muzyce.

6. w sklepach chętnie "macam" i dotykam wszystko co sie da. (niektorych przyprawia to o zawrót głowy ;)

7. jestem "człowiek zajawka": moj zachwyt czyms jest bardzo intensywny ale tylko/na ogol/ na krótka metę. posiadam wiec cechy typowe dla barana. non stop czegoś poszukuje.

Nominuje :
bella beauty
Marta
Make up story :)
Reed Lipstick
cocoloco 85#
zoila
domowe spa
kosmetycznie i nie tylko
niemamconasiebie
blachostki kosmetyczne

milej zabawy :)

piątek, 14 października 2011

czerwony express po 4 dniach


dopiero co ostatnio pisałam, ze nie przepadam za malowaniem paznokci na kolorowo bo więcej z nimi roboty. a to coś odpryśnie albo się zetrze i wygląda to bardzo średnio estetycznie. ale te mankamenty zazwyczaj zauważam w sytuacjach gdy już się nic nie da zrobić np. trzymając się za poręcz w autobusie.

no i wtedy jak by wspaniały nastrój mnie nie ogarniał to chwilowo on przycicha. moje motto paznokciowe to takie, ze kobiece dłonie (no męskie tez) to wizytówka. zawsze sobie mowie, ze nie ważne jak kto wygląda, w co jest ubrany, jak bardzo estetycznie, modnie, drogo etc. to nie zadbane paznokcie skreślają w moich oczach wszystko. sorry może to i hardkorowo brzmi ale taka jest axowa rzeczywistość ;)

no ale ja nie o tym miałam...
aha o lakierze MAYBELLIN EXPRESS FINISH 40 sek. kolor: Cherry




no i kilka dni temu mowie sobie: "ee.. tak szaro za oknem, malnijmy coś na ożywienie klimatu i nastroju". no i padło na czerwień. jak by mogło być inaczej na jesienna szarość. wygrzebałam coś z moich zbiorów lakierowych i jakie zdziwienie mnie ogarnia ze po 4 dniach on nadal tam jest i nawet w znośnej formie.

wiem ze tam już gdzieniegdzie się wytarł ale domaluje końcówkę i będzie jeszcze na 2 dni. tak wiec 6 dni na lakier to niezły wynik jak dla mnie. chyba jedynie go zmyje jak mi się znudzi.
nie mam na gorze żadnej bazy utrwalającej ani nic takiego. ot zwyczajnie lakier na odzywkę. bez żadnych udziwnień a tu taka mila niespodzianka.

czy 40 sek. wystarczy żeby był suchy i gotowy do wymarszu: to nie potwierdzę. a ze można nałożyć jedna warstwę i będzie OK: to tak. (to są info z opakowanie)

kiedyś nakładałam rożne top coty i przyspieszacze wysuszające i efekty był gorszy znaczy się krótszy. lakier szybciej odpryskiwał i praktycznie po 3 max 4 dniach musiałam zmywać i nakładać nowy.

możne to zależy od kondycji ogólnej paznokcia? bo kiedyś tez się natknęłam na taka opinie.
hm...
ej tam nie zastanawiam się. dobrze, ze jest jak jest :)

herbaciane hity !


kiedyś lubiłam tylko czarna ale z czasem i wiekiem moje wymagania i smaki się zmieniły. i z herbata u mnie jak z ubraniem : dobieram je do pogody i nastroju. w lato mniej popijam, ale za to jak tylko się troszkę chłodniej robi na dworze szaro, mokro i plugawo to mój zachwyt nimi odradza się na nowo. są one moim poprawiaczem humoru i nastroju. uwielbiam !

z nimi to żadne chłody i jesienne wieczory mi nie straszne. i jeszcze jedno odwołanie do kosmetyków i ubrań: nigdy mi ich dosyć! mogę wejść zawsze do sklepu i wyjść z jakaś herbatka, której jeszcze nie miałam a ze smak i zapach prezentują sie obiecująco to jak tu jej nie wziasc na probe, no jak ?
jedynie muszę się troszkę pilnować gdyż mój kochany powiedział, ze jak jeszcze raz przyjdę z kolejna herbata to będę ja sobie musiała w szafie trzymać (a tam już nie ma miejsca na szpilkę nawet a co dopiero pudelka herbatek ;)

tak wiec staram się je wypijać i odkrywać co rusz to nowe smaki.
przedstawiam moje jesienne herbaciane hity :

1. malinowo-waniliowa: dodaje do niej miodek i cytrynę - kocham! tak się chronię przed przeziębieniami w okresach wzmożonego ryzyka :)
2. rooibos imbirowo - lemonowa: z dodatkiem miodu- pycha, bardzo świeży smak, popołudniami zamiast kawy jak znalazł !
3. miętówki: zawsze i wszędzie. mój obecny hit- mięta Marrakeszu- delikatna mięta lekko słodka.
4. jabłkowe: albo jako solo, albo z mięta albo z vanilia ( z miodem i odrobina cynamonu smakuje jak szarlotka hmmm...)

a wy jakie najbardziej preferujecie ?

niedziela, 9 października 2011

TBS maska 3-w-1 miód & płatki owsiane


kiedyś byłam zwolenniczka maseczek w saszetkach. podobało mi się ze można mieć na raz dużo rożnych. i w zależności od widzimisię nakładać to, na co akurat mamy ochotę. jedyny minus, ze są tylko "na raz" i czasami chciałam sobie jakąś nałożyć będąc święcie przekonana ze jeszcze ja mam, a tu się okazywało ze jednak nie. no i klops i nici z relaksu.
tak wiec wymyśliłam ze od tej pory będę kupowała duże opakowania maseczek. będę je miała na dłużej i zawsze pod ręka, gdy tylko najdzie mnie taka ochota. a ze często mnie nachodzi to i zapasy muszą być adekwatne do potrzeb i no i do ich częstotliwości.

skuszona "pozytywami z neta" zakupiłam ta i nie żałuję !

The Body Shop: maska 3-w-1 miód & płatki owsiane
jest to jedne produkt który ma 3 zastosowania: oczyszcza, wygładza i nawilża skórę w tym samym czasie. ma zmiękczać i odżywiać skórę. co do składu to zawiera glinkę, płatki owsiane oraz miód. jest przeznaczona do pielęgnacji cery normalnej oraz suchej. ja mam akurat mieszana i na takiej tez dobrze się sprawuje.

na plus:

+ pachnie zniewalająco! tak płatkami i miodem ;)(az dziwne nie). ma się wrażenie ze nakładamy coś co sobie same zrobiłyśmy przed chwila w kuchni.
+świetna konsystencja: taka mięciutka,delikatna i przyjemna dla skory twarzy
+dobrze nawilża
+skora jest po niej wygładzona i mięciutka w dotyku
+nie zasycha
+dość łatwo się zmywa

dalsze uwagi ( nie koniecznie minusy):

- oczyszcza ale bardzo delikatnie, nie mamy tu drobinek peelingujacych tylko miękkie płatki owsiane, które nie dają takiego efektu. podejrzewam ze dla suchych i delikatnych skór takie oczyszczanie starcza w zupełności. do mieszanych to jednak trochę za mało.
- ja ja stosuje raczej jako odżywczą maskę a nie jakoś oczyszczającą.
- cena ok. 14 eur tak wiec nie jest źle.
- jest dość wydajna tak wiec się ja bardzo opłaca kupić.
- a zresztą ten zniewalający zapach jest wart każdej ceny.

na pewno jak kiedyś ja skończę to kupie ponownie bo jest świetna !!

chyba ze macie jakąś swoja sprawdzona godna polecenia?

sobota, 8 października 2011

NUXe probeczki


jak to kobieta na sobocie poszłam do sklepu na ot zwykle zakupki i natknęłam sie na moja ulubiona aptekę (przez przypadek). dzisiaj w promocji była zniżka na produkty NUXE no i można było z paniami porozmawiać i sobie probeczek podostawać.

kusi mnie ta firma już od dawna a ze koniec mojego obecnego kremu na dzień już bliski to rozglądam się za jego następcą. obecnie mam na końcówce Avene Cleance- jest dobry ale szukam czegoś innego.
i tak dostałam do przetestowania kremik od Nuxe i jestem jego bardzo ciekawa.
dobrze sobie takie probeczki brać zanim sie kupi duza tubę kremu. one nie należna do najtańszych a jak się okaże bubel to potem człowieka szlag trafia( z miejsca ). miałam ostatnio na testowanie Eucerina i niestety mojej skórze on nie podpasował, a kremy od nich ponad 20 eur kosztują. no to jest trochę jak by na sprawę nie patrzeć ;)

do wypróbowania dostałam:

3 saszetki kremu na dzień
2 -------- żelu do mycia twarzy
2 -------- tonik
2 -------- maseczkę rozgrzewającą
1 -------- żel pod prysznic
1 -------- suchy olejek - już tyle się na niego czaje ze chyba kiedyś wpadnie on do mojej łazienki
1 małe pudełeczko kremu na dzień ( w sumie o ten tylko na początku się rozchodziło)

ale mila pani aptekarka tak sie rozkręciła ze dala mi więcej próbek z tej serii czyli Aroma -Perfection. podoba mi sie ze zawierają naturalne skladniki pochodzenia roślinnego, nie zawierają olejków mineralnych, parabenow. z reguły pięknie pachną i maja świetne konsystencje.
uwielbiam pójść do sklepu i uzyskać wielu nowych informacji od rzetelnej osoby. bo widać ze ktoś, kto tam pracuje się na tym zna i może udzielić dalszych informacji lub wskazówek. zwracam na to uwagę i cenie gdyż niestety nie zawsze spotykamy osoby na odpowiednich stanowiskach.

macie możne jakieś ciekawe (lub nie) doświadczenia z NUXEm ?

piątek, 7 października 2011

cienie STOP: baza ArtDeco


ona już chyba jest tak kultowa ze nie trzeba o niej nic pisać bo zostało o niej już wszystko powiedziane. ale dla tych którzy jeszcze nie znają, to oto dziś : baza pod cienie z firmy ArtDeco. moja przygoda z nią zaczęła się jakiś ..hmm rok temu albo nie cały rok. gdy po włączeniu kolejnego filmiku na YT albo bloggera była o niej mowa pomyślałam:

" czy ona na prawdę jest taka super jak wszyscy mówią? trzeba spróbować !" i tak wpadłam po uszy i się z nią już nie rozstaje ani nie rozstanę.

Moj PROBLEM:
zawsze miałam problem z cieniami. odbijały się na górnej powiece czego bym nie robiła. kładłam puder sypki, podkład, cień cielisty - i nic to nie dawało. myślałam ze możne z moimi cieniami jest coś nie tak- do momentu gdy trafiłam na to małe cudeńko!

EFEKT:
- cienie na niej są JAK ZAMUROWANE! trochę ciężko się rozmazuje granice ale da się przeżyć.
makijaż oka przetrwa wszystko!
- sprawdzona w każdych warunkach pogodowych i czasowych. na co dzien i na imprezy jak znalazł.
- z cieniami nic sie nie dzieje : nie wałkują sie, nie odbijają sie na górnej powiece, nie tracą na kolorze ani na intensywności jedynie ja potęgują.
- czasami jak moja skora ma gorszy dzień, to czuja ja przy nakładaniu, tak jak by lekko szczypało ale tylko w momencie zasychania co z czasem mija.

Co co CENY:
trzeba za nią zapłacić trochę bo nie należny do najtańszych (nie pamiętam ile kosztowała ale pamiętam ze chodziłam kolo niej kilka razy zanim ja kupiłam- powodem była właśnie cena) ale opłaca się wydać $ bo dostajemy super produkt, który znika w ślimaczym tępie.
tak wiec cóż chcieć więcej :) mam ja jak już wspomniałam kolo roku a zużycie jest jej niewielkie. no bo ile się tego nakłada na powieki tylko tyci-tyci.

pewnie mój post zabrzmi jak nie jedna kryptoreklama no ale to taka idealna rzecz ze nic złego się nie da o niej napisać a wiec: Must Have każdej kosmetyczki.

podsumowując: mala rzecz a cieszy :)


używacie bazy pod cienie? może macie jakiś inny pomysł na trwałość cieni?

czwartek, 6 października 2011

essence re-mix: rose shimmer Top Coat


a tak kupiłam bo fajnie sie kręciło tym kółeczkiem :)
re-mix w nazwie sugeruje ze sie cos z czyms mixuje. jak ktos juz to widzial w sklepie to bedzie wiedzial o co chodzi. dla tych co nie byli to wyjasniam: jest takie kolko w srodku sa top-coat.y a po bokach stoja roznie nazwane tak zwane bazy lakierowe czyli zwykle lakiery w roznych kolorach. jakos tak smiesznie sie nazywaja pop, rock i jakoś tam, nie pamietam juz.

ja sie skusiłam jak by moglo byc inaczej na rose shimer. pomalowalam nim paznokcie bez żadnej bazy kolorowej tylko na zwykla odzywke z Eveline.
i oto efekt. jak dla mnie super! delikatnie i lekko shimrowo na rozowo. slodziachnie.

nie mam ostatnio natchnienia na kolorowe lakiery bo z nimi jest wiecej roboty. jak odprysnie to tak srednio wyglada i trzeba przy nich non stop cos robic. tak wiec stawiam ostanio na takie co mozna i z tydzien z nimi pochodzic a wiec takie raczej delikatne.

zdjecia z lewej w swietle slonecznym chcialam uchwycic jak pieknie sie mieni w sloncu ale kiepsko wyszlo.
i po prawej normalne swiatlo dzienne bez lampy.

rozumiem ze jezeli to jest top coat to sie kladzie go jakos lakier nawierzchniowy a wiec ma przedluzac trwalosc lakieru. zobaczymy jak sie sprawi bo jak bedzie ok z nim to kupie jeszcze inne z tej serii bo jest ich kilka do wyboru. zdam wam relacje jak z jego trwaloscia.

chyba ze ktos sie chce podzielic zdaniem na ten temat to zapraszam :)



sorry za brak PL liter. mam nadzieje ze sie doczytacie :)

wtorek, 4 października 2011

sposoby na "śnieżyce" tzw. łupież


tak jak ostatnio nadmieniłam ze pojawi się post o walce ze śnieżyca- tak oto i on. ostatnio nawet moja fryzjerka potwierdziła mój pomysł w który zaraz was ze szczegółami zagłębie.

są dwa rodzaje łupieżu: suchy i tłusty. z suchym łatwiej się walczy, ponieważ to jest podrażnienie skory głowy i zazwyczaj wystarczy zmiana pielęgnacji włosów i ten rodzaj łupieżu znika najszybciej.
tłusty łupież jest trudniejszy do wyleczenia. nie wiem o co z nim chodzi za bardzo tak szczegółowo. ostatnio na YT niesiaaa25 super to wytłumaczyła. tak wiec zainteresowanych odsyłam do jej filmiku o pielęgnacji włosów. no ale ja nie o tym...

moim sposobem na suchy rodzaj łupieżu jest :

krok 1. delikatny szampon dla dzieci , ja mam Bübchen- ale o nim już pisałam. i tak myje je 2 razy delikatnie masując i nie używam odzywki wtedy takiej do spłukiwania tylko taka bez spłukiwania.

krok 2.teraz posiadam Gliss Kur cudowne serum na końcówki. kupilam kiedys przez przypadek i się okazało ze całkiem niezły produkt kupiłam :) zawiera az 7 pielęgnujących olejków, ktore maja chronic przed rozdwajaniem i przy tym nie obciazac wlosow. moge jej tylko uzywac solo- bo w innym przypadku obciaza mi wlosy. + za owocowy zapach. + za super pomoc w roczesywaniu moich dosc platliwych wlosow. chyba ja lubie :)

krok 3. czasami zamiast tych dwóch produktów (albo w skrajnie trudnych przypadkach) myje włosy szamponem przeciwłupieżowym Vichy Dercos. nie pamiętam ile on kosztował ale pewnie coś tam kosztował. opłaca sie go bardzo bo wystarczy go użyć raz! i po śnieżycy ani śladu! mam go już bardzo długo zawsze schowanego na czarna godzinę. lubię kupować różne nowości szamponowe, które moja skory głowy z kolei nie za bardzo lubi. to wtedy sięgam po ten wpanialy i niezastopiony "śnieżyca killer" i jest znowu OK. zapach ma średni, taki jakby guma podlatujący i kolor jak pomarańczka. jak by to kogoś ciekawiło.

jeszcze kiedyś używałam na łupież szamponu Dove i tez sie sprawdzał. tylko ze do pewnego momentu. a moj obecny sposób jak na razie nigdy mnie nie zawiódł.

tak wiec szczerze polecam jak ktoś ma taka potrzebę. bo przecież nikt nie lubi przy kręceniu głową żeby mu przed oczami śnieżyca padała ;)

poniedziałek, 3 października 2011

pielegnacja skorek paznokciowych


długo poszukiwałam sposobu na pielęgnacje skorek. i chyba znalazłam ten mi najbardziej odpowiadający. na moja metodę składają się 3 produkty + 1 przyrząd.

1. żel do usuwania skorek p2: usuwa skorki już w 15 sekund. no powiedzmy... ja zostawiam go troszkę dłużej i tak efektywniej działa. dobrze rozmiękcza skore wokół paznokcia by później można ja było bez problemu odsunąć drewnianym patyczkiem. pozostałość ścieram ręcznikiem papierowym a później wyszorowuje ewentualne pozostałości szczoteczka do rak. i w tak przygotowane skorki wsmarowuje :

- na dzień: olejek Pierre Rene SPA Oil
oliwka pobudza wzrost płytki, utwardza i zapobiega jej rozdwajaniu. zawiera ekstrakty z mirry, zenszenia, morskiego planktonu, kasztanowca oraz olejki migdałowy i z baobabu. dodatkowo witaminy A E C i penthanol. taka mieszanka ma pielęgnować i odnawiać nasza płytkę. + za piekny zapach migdalow! ten zapach jest do zakochania. fajna oliweczka w pipetce natluszcza ale nie jakoś nachalnie żeby później nie można było nic dotknąć. tak wiec jest ok i cena bardzo przystępna. do 10 zl. można juz kupic.

- na noc Sally Hansen : Diamond Strength: krem na skorki.
ciagutek! i klej! dlatego na noc go uzywam bo w dzien to jest meczace i wszystko sie do niego przykleja. ale na noc jaknajbardziej :) dobrze nawilza i odżywia to geste i kremowe smarowidełko. troszkę trzeba w niego zainwestować $ (ja płaciłam jakieś ponad 11 eur) ale jest mega wydajny tak wiec się opłaca kupić bo jest naprawdę wart swojej ceny. ja mam ponad pol roku i jeszcze go tam troche jest.

a wy jakie macie swoje sprawdzone sposoby lub produkty do pielęgnacji skorek paznokciowych ?

Garnier - Drozdze piwne i owoc granatu: szampon


dużo się o nim czyta na blogach i ogólnie dużo o nim wszędzie. tak wiec skuszona pozytywnymi opiniami wpadł również do mojej łazienki. ale tylko na chwile.....

Garnier Natural Beauty: szampon do włosów cienkich - drożdże piwne i owoc granatu, 300ml.

Szampon ma przeznaczenie do cienkich, przyklepanych wlosow bez volume. i on ma niby nadawac objetosc i blask naszym kochanym wloskom. fajnie ze jest naturalny i nie ma parabenow i silikonow. to jego duza (i jedyna) zaleta. jest przezroczysty, co bardzo lubię w szamponach bo wydaje mi się ze lepiej myją i są takie bardziej czyszczące i nie obklejają włosów jak takie kremowe (no ale to tylko moje wybujałe zdanie )

co jest w nim na plus:
+ dobrze myje
+pięknie pachnie
+super się pieni
+jest wydajny
+delikatne włosy są po nim takie "sypkie" i lekkie
na minus:
- ogromny to ze powoduje u mnie "śnieżycę" (łupież)
-nie robi volume

ot zwykły szampon ale nie kupie go bo spowodował u mnie podrażnienie (niestety)
a tak fajnie się zapowiadał. myślałam ze zamienię mój szampon podstawowy na ten ale niestety nie.
( gdyż na moja pielęgnację składają sie 3 szampony. pisałam o tym przy szamponach dla blondyny )

w następnym poście podzielę się z wami moim sprawdzonym sposobem na walkę ze "śnieżycą".