Obserwatorzy

czwartek, 29 września 2011

Syoss Volume Lift : suchy szampon


jestem fanka suchych szamponów! ale to już chyba pisałam. poszłam do sklepu po swiss-o-par ale obok niego stal ten. tak wiec sie skusiłam na wypróbowanie. tego swiss-a kupuje z "braku laku" bo nie jest on jakiś rewelacyjny. no ale jak nie ma innego, to lepszy taki niż żaden. do rzeczy:

SYOSS suchy szampon Volume Lift 200 ml cena 3,95 eur.

info z opakowania:
- przedłuża świeżość włosów o dzień
- dodaje im volume
- do delikatnych i "bezsilnych"(tłumaczę z opakowania) włosów
- do wyczesania, nie pozostawia żadnych śladów po wyczesaniu (czytajcie dalej ...)
- zastosowanie: na włosy przeznaczone już do mycia, napryskać suchy szampon chwile pozostawić na włosach następnie ręcznikiem wmasować i wyczesać.

moja ocena ogólna:
- przedłuża świeżość włosów TAK w moim przypadku nawet o kilka dni (związane dają się nosić cały tydzień, a tak normalnie to co 2 dni a wiec trochę czasu i włosów zaoszczędzone)

- co do nakładania TO:

1. napsikałam super ale powstał taki biały pyl, talk nie wiem co to jest dokładnie ale tego się zrobiło bardzo dużo. na opakowaniu piszą by położyć ręcznik na ramiona: moja rada- ROZEBRAĆ SIĘ DO NAGA!!! albo założyć coś białego bo to jest wszędzie!!! nawet twarz miałam tym pokryta.

2. po nałożeniu odczekałam aż to wyschnie, nie tarłam ręcznikiem tylko zaczęłam czesać i się zaczęło !! tego białego pyłu leciało jak by śnieżyca była!! miałam czarne skarpety które były cale w tym białym proszku!
to po suszarkę i zimnym powietrzem wydmuchać chciałam to jak tylko się da. udało się po 10 minutach!

3. cały cyrk trwał jakieś 20-30 min! to już bym sobie zdążyła umyć włosy woda i wysuszyć. tak wiec jak ktoś by pomyślał ze to super szybko się robi psika i leci dalej to NIE- trzeba się trochę z tym pobawiac. ale ogólnie sie opłaca bo ma sie spokój z włosami na 2 dni co najmniej.

jak ktoś ma czarne kafelki w łazience albo dywan w pokoju to niech sobie od razu przygotuje odkurzacz bo bez tego sie nie obejdzie.
pachnie tak samo jak ten swiss-o-par który kosztuje o 2 eur mniej. a zabawy z nim jest tyle samo tak wiec bardziej się tamten opłaca.


podsumowując:
szczotka do włosów do mycia, moja twarz, dywan do odkurzenia, ubranie do zmienienia (albo białe założyć na początku to nie będzie nic widać). ...nie pozostawia śladów... (info z opakowania) nie wcale tylko trochę! położyć ręcznik na ramiona: chyba założyć na siebie ręcznik w naszej wielkości albo wejść w całości do worka. ;)

ale ogólnie: nie jest zły!na moje blondy jak znalazł, trochę jak by je rozjaśniał a jak się pojawia odrosty to już w ogóle super będzie mi pomagał je ukryć. tylko się trzeba narobić przy nim i poświecić mu czas. "ale jak się nie ma co się lub, to się lubi co się ma". tak wiec dobrze ze chociaż taki mam.

mój ukochany suchy szampon to Klorane ale mam do niego ograniczony dostęp to muszę się zadowalać zamiennikami. jak widzicie z rożnym skutkiem i przygodami.

a wy lubicie tez takie szampony ? jakie macie doświadczenia? tez takie podobne do moich ? :)


4 komentarze:

  1. Uśmiałam się przy tej recenzji :) Nie miałam jeszcze styczności z suchymi szamponami. Po Twojej opowieści - nie wiem czy chcę mieć ;))) Strasznie dużo roboty, chociaż może dla efektu warto.

    OdpowiedzUsuń
  2. z szamponem od Klorane nie ma tyle zabawy. psika sie, przeczesuje wlosy i gotowe! zero białego pyłu ani nic.jest najlepszy jaki miałam!

    OdpowiedzUsuń
  3. łojeju... to ja już wolę normalnie umyć włosy, niż być cała biała ;)
    teraz mam ten ze swiss o par i nie robi takich dzikich akcji. a dzisiaj widziałam też suchy szampon z isany i pewnie na niego się skuszę za jakiś czas :) a syossa będę omijać dużym łukiem :P

    OdpowiedzUsuń
  4. powinnam go chyba dodać do mojej listy bublexow ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie Wam dziękuję za komentarze <3

Pozdrawiam cieplutko

axxxa !